Strona domowa Janusza Wilanda

 

Wycieczka na Przełęcz Kondracką

 

11 października 2007

 

Zdjęcia : Janusz Wiland

 

 

Jak tylko Słońce wzeszło zza gór wyszedłem przed schronisko i porobiłem trochę zdjęć.

W nocy był przymrozek i szron pokrył rośliny i stoły. 

 

  

Rankiem było zimno, ale piękna pogoda napawała optymizmem.

 

  

     Promienie słoneczne wydostawały się zza gór.                              Szron pokrył rośliny.                         

 

  

Po kilkunastu minutach Słońce oświetliło schronisko.

 

  

Jeszcze kilka fotek i ...                                     ... śniadania nadszedł czas.

 

  

Później zamgliło się. Gęste mgły przyszły ze strony Zakopanego.

 

   

Mimo mgieł poszliśmy w stronę przełęczy.

 

  

Wkrótce zrobiła się cudowna pogoda.

 

  

Zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia.

 

  

Do tyłu i do przodu, w każdym kierunku widoki były bajeczne.

 

  

Latem te dwa strumyki cudownie gaszą pragnienie w tym Piekle.

 

  

   Kwiatki nawet w październiku rosną wysoko.         Kasprowy Wierch i Świnica złapane zoomem.

 

  

I w końcu weszliśmy na Przełęcz Kondracką, a tam Podhale pod chmurami, a my w Słońcu.

 

  

Giewont stąd już blisko, a widoki wokół śliczne.

 

  

Co chwilę pstrykałem zdjęcia. Bardzo mi się tu podobało.

 

  

Można stąd było zejść do Doliny Małej Łąki ...

 

  

... albo wejść na Kopę Kondracką 2005 m npm.

 

  

A my zjedliśmy, podziwialiśmy piękno Tatr ...

 

  

... doliny, szczyty, zamglenia  ...

 

  

 powietrze, kosówkę i zapachy.

 

  

Giewont był blisko ...

 

  

... ale my schodziliśmy z powrotem na Halę Kondratową.

 

  

Piękna pogoda była cały czas tego dnia.

 

  

Ze schroniska zabraliśmy nasze zostawione tam celowo ciężkie rzeczy.

 

  

Po krótkim przejściu przez las weszliśmy na Polanę Kalatówki.

 

  

Przed schroniskiem zjedliśmy posiłek, a ja tu sfociłem kilka widoczków.

 

  

Polana Kalatówki

 

  

Jarzębina czerwona przy schronisku.

 

  

Kolorowy las jesienią jest bardzo fotogeniczny.

 

  

Kalatówki.

 

  

Wracając z Kalatówek tradycyjnie odwiedziliśmy Pustelnię Brata Alberta.

 

  

Te miejsca co roku odwiedzam.

 

  

W Kuźnicach widziałem nowe słupy wyremontowanej kolejki na Kasprowy Wierch ...

 

  

... i nowy wagonik. W grudniu ma już wozić turystów.    Wracając z Kuźnic - po prawej widoczny Nosal.

 

  

Pod Nosalem zapora wodna.                              W tym domu mieszkaliśmy.

 

  

Wieczorem gnając na spotkanie z Olą widziałem Jowisza świecącego za krzyżem na Giewoncie.

Teraz ten krzyż widzieliśmy z drugiej strony.

 

  

Czekając na przyjazd mojego syna Michała spacerowaliśmy po Krupówkach.

Zjedliśmy romantyczną kolację imieninową przy śpiewie zespołu góralskiego.

Widzieliśmy także kościół murowany. Pierwszy proboszcz Zakopanego ks. Józef Stolarczyk

 zbierał kamienie na budowę tego kościoła dając jako pokutę za grzechy na spowiedzi świętej,

co bardziej grzeszącym góralom przywóz furmanki kamieni z potoku.

Dlatego mówi się, że kościół wybudowany został na grzechu.

W drodze powrotnej z dworca obmyślaliśmy już w trójkę gdzie pójdziemy nazajutrz.