Noc 10/11 grudnia 2015
Po południu ładnie rozpogodziło się i w nocy 10/11 grudnia wietrzyłem sprzęt na balkonie. Ustawiłem metodą dryfową montaż HEQ5 i zacząłem robić testowe zdjęcia w oczekiwaniu na poranną widoczność komety. Niestety balkon jest w mieście, blisko REALa, gdzie zaświetlenie nieba jest dość spore. Nie zdecydowałem się na całonocny wyjazd w pole, bo był mróz -2 stopnie. Trochę żal, ale zdrowie ważniejsze.
Jako pierwsze zrobiłem zdjęcie najjaśniejszej gwiazdy w konstelacji Ryby Południowej o nazwie Fomalhaut. Tę gwiazdę obserwowałem na początku lat 70-tych w Warszawie ze swojego okna i na niej ćwiczyłem obliczenia astronomiczne odnośnie czasu górowania gwiazd.
Następnie refraktor skierowałem na URANa i udało mi się wyłuskać z niego dwa jego księżyce Oberona i Tytanię.
Potem spróbowałem w tych słabych warunkach M74 – galaktykę spiralną. Chciałem zobaczyć jak wygląda obiekt mgławicowy w tych warunkach.
Te zdjęcia zajęły tyle czasu, że widoczny już był Orion. Wtedy nie wytrzymałem i postanowiłem kolejny raz sprawdzić jak wychodzi na zdjęciach M42 w takich miejskich warunkach.
Po tym zdjęciu złapałem kilka godzin snu i nad ranem … światło z komety C/2013 US10 Catalina pierwszy raz dotarło do matrycy mojego aparatu. Była ona nisko nad horyzontem, tam gdzie niebo było pomarańczowe od zaświetlenia miejskiego. Gołym okiem widać było tam tylko Wenus i najjaśniejsze gwiazdy w Pannie. Wykonałem długą serię zdjęć po 30 sekund. Dłuższe czasy dawały już prześwietlone zdjęcia.Obrobiłem to zdjęcie tak, aby były widoczne ślady dwóch warkoczy tej komety i to mi się udało, co mnie cieszy Tak więc Catalinę wreszcie złapałem !!!